sobota, 2 czerwca 2007

Gołota wraca do Polski!

Andrzej Gołota po przylocie do Warszawy tryskał poczuciem humoru. Jak na kogoś, kto przemierzył pół świata był w zaskakująco dobrej formie, a odpowiadając na pytania dziennikarzy oczekujących na jego przylot co chwilę żartował.

Już po odjeździe z lotniska im. Fryderyka Chopina mieliśmy możliwość porozmawiania z Andrzejem o zbliżającej się walce. I tym razem rozmowa przebiegała w wesołej atmosferze.

Panie Andrzeju, po co ten powrót?

Ciekawość. Chcę się przekonać, czy potrafię jeszcze radę boksować na wysokim poziomie.

Wiek z pewnością w tym nie pomaga.

Z kondycją nie powinno być problemów. Podobno maratończyk osiąga szczyt formy po czterdziestce (śmiech). Więc mam jeszcze trochę czasu.

Czyli możemy się spodziewać walki na pełnym „maratońskim” dystansie?

Może się tak zdarzyć. Na pewno dużo biegałem, więc z kondycją nie jest źle.

Przygotowania w USA przebiegały bez problemów?

Niestety nie do końca. Zawsze znajdują się jakieś problemy, trzeba sobie z nimi radzić. Nie zawsze wszystko idzie tak jakbyśmy tego chcieli, ale to normalne. Za nami ciężka praca, miejmy nadzieję że przyniesie rezultaty.

W Polsce będziesz przez kilka dni trenował pod okiem Andrzeja Gmitruka. Jak będą przebiegały te przygotowania?

Sam chciałbym to wiedzieć! (Śmiech)

Trener przygotował dla Ciebie jakąś niespodziankę?

Myślę, że na niespodzianki jest już za późno. Na pewno nie będzie to ciężki trening, raczej już bezpośrednie przygotowanie do walki, praca nad świeżością. Czas ciężkiej pracy już minął, niewiele można już poprawić.

W Wiśle do swojej walki przygotowuje się Tomasz Adamek, może posparujecie? Tomasz zmienił kategorię wagową, do „ciężkiej” już niewiele mu brakuje!

Tak, bardzo możliwe że niebawem będziemy razem boksować (śmiech).

Myślisz że Adamek mógłby przejść jeszcze wyżej, wzorem Roya Jonesa Juniora? Wtedy moglibyście powalczyć o stawkę.

Zdecydowanie, gorąco go do tego namawiam!

Brak komentarzy: